Wystawa fotografii Krzysztof Strzoda Drzewa (w mieście)

Związek Pol­s­kich Artys­tów Fotografików Okręg Śląs­ki zaprasza na wernisaż fotografii Krzysztof Str­zo­da Drze­wa (w mieś­cie). Wernisaż odbędzie się w środę 8 maja 2024 roku o godz. 18.30 w „Galerii Katow­ice” Związku Pol­s­kich Artys­tów Fotografików Okręg Śląs­ki przy ul. Dąbrowskiego 2. Wys­tawę moż­na oglą­dać do 31 maja 2024 roku od wtorku do piątku w godz. od 17.00 do 20.00.

Krzysztof Str­zo­da (1967, Katow­ice). Artys­ta fotograf, twór­ca audiow­iz­ual­ny, fotograf
Fédéra­tion Inter­na­tionale de l’Art Pho­tographique, członek Związku Pol­s­kich Artystów
Fotografików i „Fotok­lubu Rzeczy­pospo­litej Pol­skiej”, dzi­ała w ramach Śląskiego Towarzystwa
Fotograficznego, grupy “FOTOGRAFY” i innych grup twór­czych. Stype­ndys­ta Min­is­tra Kul­tu­ry i
Dziedz­ict­wa Nar­o­dowego w dziedzinie sztuk wiz­ual­nych, stype­ndys­ta Marsza­ł­ka Województwa
Ślask­iego w dziedzinie kul­tu­ry, benefic­jent pro­gra­mu “Loka­ta w Kul­turę” (Katow­ice Miasto
Ogrodów).
Tworzy subiek­ty­wne obrazy inspirowane naturą (pejza­że górskie i in), przestrzenią miejską i
architek­ton­iczną oraz fotografię niefig­u­raty­wną i kon­cep­tu­al­ną. Najczęś­ciej wyko­rzys­tu­je medium
cyfrowych fotografii czarno-białych, ale tworzy również wielko­for­ma­towe odbit­ki stykowe w
tech­nice platyno­typii (pra­cow­n­ia his­to­rycznych tech­nik fotograficznych Foto­Jask­inia), czy też
fotokasty/diaporamy, gdzie na bazie wyko­nanych włas­nych fotografii, bądź filmów poklatkowych,
w połącze­niu z muzyką i nierzad­ko poezją, wyko­rzys­tu­je inter­me­di­al­ny efekt synergii.
Prace prezen­tował na 11 wys­tawach indy­wid­u­al­nych i pon­ad 300 wys­tawach grupowych na
całym świecie. Lau­re­at wielu konkursów w Polsce i na świecie.
Strona autors­ka: http://kstrzoda.com

Drze­wa (w mieście)

what is essen­tial is invis­i­ble to the eye”
Antoine de Saint-Exupery 

Żyje­my w przestrzeni, która została wydar­ta z natu­ry. Przez wie­ki ludzie wykar­c­zowali obszar, który z cza­sem zamieniono w sztuczne, kami­en­no-betonowe siedliska. Wydarte z natury. 

Mias­ta.

Jed­nak natu­ra jest stale obec­na w mieś­cie. Żyje, koegzys­tu­je. Asymi­lac­ja, a może przetrwanie?

Drze­wa. Wpa­sowane, czy dopa­sowane? Jak wpły­wa nasza, ludz­ka akty­wność na ich rozwój, życie, obecność.

Natu­ra w mieście.
Mias­to natury.

Cza­sem z zasadzenia celem upięk­szenia, stale z włas­nej siły. Poje­dyncze, a w skupiskach tworzą zielone dziel­nice, zieloną metropolię. Bez nich nasze otocze­nie było­by zubożone, puste, martwe.

Lipy, buki, topole, jesiony,…
Ale także krzewy i pnącza np. dzi­ka róża, bluszcz, dzikie wino, …
Wysok­ie i niewielkie. Chlo­ro­filowi sprzymierzeńcy.

Jak by wyglą­dały nasze mias­ta, gdy­by ich nie było? Jak by nam się bez nich żyło? 

Na ile natu­ra wpisu­je się w kra­jo­braz stwor­zony przez człowieka? Na ile ludzie wpisu­ją naturę w nowo wykre­owany krajobraz?

Pro­jekt, w którym drze­wa i mias­to należy rozu­mieć sym­bol­icznie, ma na celu zwróce­nie uwa­gi na zielonych przy­jaciół, drze­wa i krzewy, bez których nie było by nas, które stanow­ią najbliższe nam fab­ry­ki tlenu. Cichych towarzyszy każdego dnia. Które choć zal­icza­my do “martwej natu­ry”, to żyją i od nich zależy również nasze życie. Które porusza­ją nas, gdy dzi­ałal­ność człowieka zagraża setkom, czy tysią­com, ale które mijamy obo­jęt­nie każdego dnia, nie poświę­ca­jąc im na ogół żad­nej uwagi. 

Zre­al­i­zowano w ramach stype­ndi­um Marsza­ł­ka Wojew­ództ­wa Śląskiego w dziedzinie kultury.

Krzyszto­fa Str­zody „Drze­wa (w mieście)”
Spada­ją­cy liść łat­wo daje się por­wać wia­trowi. Nie wal­czy z tym, co nie­u­niknione. Lądu­je jed­nak na nieprzy­jaznym grun­cie – betonie czy asfal­cie. Jego komór­ki nie połączą się z mater­ią organ­iczną, ale czy na pewno? Gdy ludzi nie będzie już na planecie, przy­ro­da ponown­ie bard­zo szy­bko odzys­ka nad nią panowanie. Speku­lu­je się nawet, że już kilka­dziesiąt lat po naszym zniknię­ciu wielkie mias­ta przek­sz­tałcą się w scener­ie nat­u­ralne. Drze­wa znów będą wolne, będą odzyski­wać zagar­nięte przez gatunek ludz­ki tere­ny. Pęd roślin może­my obser­wować już ter­az. Tam, gdzie kiedyś były zakłady prze­mysłowe, zamykane ze wzglę­du na nier­en­towność, pojaw­ia­ją się łąki. Poje­dyncze drze­wa wyras­ta­ją nawet na budynkach, pomiędzy cegła­mi, a te bliżej grun­tu rozsadza­ją asfalt swoi­mi korzeni­a­mi. Przy­ro­da upom­i­na się o swoje.
Fotografie Krzyszto­fa Str­zody, w prze­ci­wieńst­wie do tego, co moż­na by przy­puszczać po lekko pesymisty­cznym wstępie, nie są nastaw­ione negaty­wnie. Autor odwraca swój obiek­tyw od dzieł ludz­kich, kieru­jąc go ku powab­nym pniom, sprężystym gałęziom i sze­leszczą­cym liś­ciom. Dostrze­ga życie wśród sztucznoś­ci, walkę tam, gdzie wydawała­by się bezcelowa, poezję pomiędzy każdym konarem. Str­zo­da odd­a­je hołd naturze, co widać w sposo­bie prezen­towa­nia drzew, ale i w samym pro­ce­sie twór­czym. Mamy do czynienia z dro­bi­az­gowo dopra­cow­any­mi odbitka­mi w tech­nice platyno­typii, która jest bard­zo wyma­ga­ją­ca, ale i niezwyk­le trwała – przez co pewne jest, że wiz­erun­ki przetrwają.
Autor wys­tawy się­ga po gatunek pejza­żu, nie pokazu­je jed­nak klasy­cznych ład­nych widoków. Wśród ujęć widz dostrze­ga drob­ne lub bardziej widoczne niuanse, które pokazu­ją, o co tak naprawdę w pro­jek­cie chodzi. To nie state­czny kra­jo­braz, ale are­na nieustan­nej wal­ki pomiędzy żywym a martwym, między tym co ludzkie a tym, co nat­u­ralne. A prze­cież ludzie również są dzieć­mi plan­e­ty, dlaczego więc ogranicza­ją żywą mater­ię, krępu­ją przy­rodę zami­ast funkcjonować w sym­biozie? Człowiek nie może funkcjonować bez natu­ry, natu­ra bez człowieka owszem. Spójrzmy więc na wys­tawę Krzyszto­fa Str­zody jak na syg­nał dają­cy do myśle­nia. Prezen­towane dzieła, poza este­ty­cznym charak­terem mają także wydźwięk moralizatorski.
dr Kamil Myszkowski